Dlaczego spalili mój naród? - krzyczała była więźniarka

Michał Olszewski, Paweł Wroński 27-01-2005, ostatnia aktualizacja 28-01-2005 09:41

- Zabrali mi imię, dali numer, byłam nikim - dlaczego? Zabrali nam wolność - dlaczego? - krzyczała do mikrofonu była więźniarka Auschwitz Merka Szewach, która niespodziewanie wdarła się wczoraj na mównicę podczas 60. obchodów wyzwolenia obozu zagłądy w Auschwitz- Birkenau

Do mównicy zbliżał się właśnie prezydent Izraela Mosze Kacaw, stanęła za jego plecami starsza kobieta. Zdezorientowana ochrona nie zareagowała. - Dlaczego? - pytała krzycząc. - Dlaczego spalili mój naród, żydowski naród? Dlaczego od nas wzięli wolność? Dlaczego dali nam łatę, żółtą łatę, żeby poznali, że jesteśmy Żydzi? Nigdy, nigdy niech się to nie wróci! W tym obozie, dziewczynka - szesnaście lat. Stoję tu. Naga - zakończyła.

Dwie godziny później dźwięk rogu, szofar, kończył czwartkową ceremonię obchodów 60. rocznicy wyzwolenia Auschwitz. - To świadczy, że naród Izraela żyje - mówił były ambasador Izraela w Polsce Szewach Weiss

Wcześniej byli więźniowie i wyzwoliciele Auschwitz usłyszeli dźwięk, który przed 60 laty zwiastował Zagładę - odgłos lokomotywy wtaczającej na rampę w Birkenau wagony z ludźmi, na których czekało tu cierpienie i śmierć.

Więźniarka Oświęcimia Simone Veil, nr 78651, przypominała, że w tym miejscu dokonywała się selekcja, a doktor Josef Mengele jednym ruchem palca decydował, kto ma szanse przeżycia, a kto bezpośrednio pójdzie do gazu. - Aż mnie ciarki przeszły, gdy usłyszałam ten dźwięk - powiedziała była więźnarka obozu Barbara Pozimska. Tym razem pociąg nie nadjeżdżał, na torach zaś płonęły tysiące świeczek.

Byli więźniowie założyli chusty w kolorze pasiaków, pasiaste berety, pokazywali do kamer swoje zdjęcia z obozowego czasu. Jeden z byłych więźniów z Kanady niósł plakat "Pius XII nie jest święty", nawiązując do dwuznacznej postawy papieża w czasie wojny.

Przed ruinami krematorium obok wieźniów zasiedli przedstawiciele czterdziestu czterech państw. Ceremoniał uroczystości przewidywał jednak tylko wystąpienie przedstawicieli trzech narodowości - polskiej, żydowskiej i romskiej - oraz trzech głów państw: Polski - gospodarza uroczystości, Rosji - państwa, które wyzwalało obóz, i Izraela - dla którego Auschwitz jest symbolem hitlerowskiej próby wyniszczenia narodu.

Nie przemawiał obecny na uroczystościach prezydent Niemiec Horst Koehler.

Przed uroczystościami prezydent Francji Jacques Chirac otworzył pawilon poświęcony pamięcy 75 tys. fracuskich Żydów, w odróżnieniu od poprzedniej ekspozycji przypomina o współudziale niektórych Francuzów w łapankach na Żydów.

W przywiezionym przez kardynała Jeana-Marie Lustigera posłaniu papież Jan Paweł II apelował, by mając w pamięci Auschwitz, nie ulegać ideologiom, które usprawiedliwiają deptanie godności człowieka.

Prezydent Kwaśniewski powiedział, że dzieje 800-letniej cywilizacji polsko-żydowskiej będzie dokumentować Muzeum Historii Żydów Polskich w Warszawie.

Zaś prezydent Putin przypomniał, że w wyzwoleniu Polski poległo 600 tys. radzieckich żołnierzy. - Wszelkie próby rewidowania historii, stawiania w jednym szeregu ofiar i katów, wyzwolicieli i okupantów, są amoralne - zaznaczył. Ostrzegał, że największym zagrożeniem dla świata jest terroryzm, bo podobnie jak faszyzm nie szanuje ludzkiego życia.

Obchody zakończyły modły ekumeniczne i zapalenia zniczy przed tablicami upamiętaniejącymi ofiary.

Putin siedział obok Kwaśniewskiego. Zanim rozpoczęły się obchody, obaj prezydenci żywo rozmawiali. Wcześniej do krótkiej wymiany poglądów między nimi doszło w hotelu. Po uroczystościach Putin spotkał się też z prezydentem Francji Jacquesem Chirakiem i z nim powrócił do Krakowa.

"Ja dodam kilka słów po polsku - zaczęła. - Tu więzili moją rodzinę i wszystkich spalili. Tu zabrali mi imię i dali numer. Nie byłam więcej Merka Szewach. Byłam numerem. Dlaczego? Dlaczego spalili mój naród, żydowski naród. Dlaczego? Dlaczego nam dali łatę? Żółtą łatę. Żeby poznali, że jesteśmy Żydzi. Jestem Żydówką z Izraela. Mam kraj, mam armię, mam prezydenta, mam flagę. Nigdy, nigdy niech to nie wróci. Dziękuję. Tak naga. Stałam w tym obozie, dziewczynka, 16 lat. Stoję tu naga. Dziękuję."

Podwinęła też rękaw, żeby pokazać numer obozowy: 15755

Jak podaje New York Times Merka Szewach pochodzi z Białegostoku, teraz mieszka w Izraelu.

 Wystąpienie Prezydenta RP Aleksandra Kwaśniewskiego

Wielce Szanowni więźniowie obozu Auschwitz-Birkenau, Wielce Szanowni wyzwoliciele tego obozu, przedstawiciele delegacji 46 państw, które uczestniczą w dzisiejszych obchodach,



Panie i Panowie oraz wszyscy, którzy oglądacie to wydarzenie na ekranach telewizorów



Jesteśmy w miejscu, w którym żadne słowa nie są w stanie oddać całej przerażającej prawdy o niegodziwościach, które tutaj popełniono. Ale my musimy mówić, pamiętać i krzyczeć: tu było piekło na Ziemi. Tutaj poniżenie, strach, ból, cierpienie i śmierć były codziennością. Potworność tej zbrodni przygniata. Hitlerowskie Ńfabryki śmierci" zostały na chłodno zaplanowane. Subordynowani oprawcy z zapałem wypełniali swe zadania, aby krematoryjne kominy mogły nieustannie dymić. Wciąż nie możemy zapomnieć, że to Ńludzie ludziom zgotowali ten los". I nigdy nie wolno nam się z tym pogodzić!



To miejsce pokazuje w straszliwej pełni, czym był nazizm. Minęły zaledwie dwa miesiące od dojścia Hitlera do władzy, gdy pierwsi więźniowie zostali osadzeni w obozie w Dachau. Krótko po agresji na Polskę, z rozkazu Himmlera, powstał Konzentrationslager Auschwitz. Już w czerwcu 1940 roku skierowano tu pierwszy transport polskich więźniów politycznych. W początkowym roku istnienia Auschwitz za drutami tego obozu cierpiało 17 tysięcy Polaków. Jeszcze więcej uwięziono w kolejnych latach okupacji. Były wśród nich tak znakomite postacie, jak pisarz Tadeusz Borowski, pisarka Seweryna Szmaglewska, olimpijczyk Bronisław Czech, rzeźbiarz Xawery Dunikowski, polityk i późniejszy premier Józef Cyrankiewicz, obecny dzisiaj wśród nas Władysław Bartoszewski, pisarz Tadeusz Hołuj, aktor Stefan Jaracz, wybitny reżyser i artysta Józef Szajna czy aktor i reżyser August Kowalczyk.





Od roku 1941 grozę Auschwitz poznało wiele narodów. Transporty zaczęły przybywać z całej okupowanej Europy. We wspólnocie cierpienia, naznaczonej obozowymi pasiakami, znaleźli się ludzie różnych krajów, języków i religii. Losem większości z nich stała się śmierć. Auschwitz jest wielkim europejskim cmentarzyskiem, ogarniającym prochy półtora miliona ludzi 25 narodowości.



Szczególnie straszliwy los stał się udziałem Żydów. Auschwitz- Birkenau to symbol Szoah, ludobójstwa popełnionego przez hitlerowców na narodzie żydowskim. Tu był największy obóz zagłady ś stworzony specjalnie po to, aby zabijać. Masowo, na skalę przemysłową, skrupulatnie. Wraz z innymi Ńkombinatami śmierci" ś w Bełżcu, w Chełmnie nad Nerem, na Majdanku, w Sobiborze i w Treblince ś stanowił dowód, jak rozległa była to zbrodnia. W latach wojny hitlerowcy wymordowali sześć milionów Żydów, z czego połowa zginęła w obozach. Całkowita eksterminacja miała także spotkać społeczność romską. To koszmarna, wstrząsająca karta w historii Europy.



Ze ściśniętym sercem, pełni bólu, składamy dziś wspólnie hołd wszystkim zamordowanym w Auschwitz, wszystkim ofiarom hitlerowskiej zbrodni. Dla nas, Polaków, to miejsce szczególnej refleksji. Myślimy o martyrologii, ale i niezłomności naszego narodu, który zmagał się z najeźdźcą od pierwszego do ostatniego dnia wojny. Myślimy o cierpieniach naszych bliźnich. O szczególnych więziach łączących nas, Polaków z narodem żydowskim.



Zgotowany przez hitlerowców Szoah był kresem świata, jaki na tych ziemiach stworzyli Polacy i Żydzi we wzajemnej koegzystencji. Społeczność żydowska zamieszkiwała tu od ośmiuset lat, znajdując w Polsce klimat wolności i tolerancji. Wiele pokoleń polskich Żydów stworzyło wspaniały dorobek duchowy, kulturalny, gospodarczy ś i wniosło wielki wkład w nasze wspólne dzieje, czerpiąc zarazem z polskich wpływów i doświadczeń. Obrazować to będzie Muzeum Historii Żydów Polskich, jakie powstaje w Warszawie.



Ten dzień to dobra okazja, aby wspomnieć o ludziach wielkiego ducha, polskich bohaterach, którzy w czasie okrutnej wojny dawali przykłady odwagi i solidarności z narodem żydowskim. O działaczach Rady Pomocy Żydom ŃŻegota"; o Irenie Sendlerowej, która ocaliła życie tysiącom żydowskich dzieci; o Janie Karskim, który pierwszy przekazał państwom koalicji antyhitlerowskiej informacje o Szoah; czy o Henryku Sławiku, nazywanym polskim Wallenbergiem, którego działalność uchroniła przed nazistowską maszyną zbrodni kilkanaście tysięcy Żydów.
Obóz Auschwitz-Birkenau 27 stycznia 1945 roku wyzwoliły wojska radzieckie. Są tu pomiędzy nami przedstawiciele wyzwolicieli ś ci, którzy przynieśli więźniom ocalenie i odsłonili przed światem oświęcimską gehennę. Miałem honor wręczyć im dzisiaj wysokie polskie odznaczenia. Z głębokim szacunkiem dla ofiary żołnierskiego poświęcenia i krwi, Polska czci wszystkich walczących, wszystkich bohatersko poległych, którzy w szeregach Armii Czerwonej oswobodzili naszą ojczyznę spod hitlerowskiej okupacji.



Pamiętamy o ogromnym wkładzie Rosjan i innych narodów Związku Radzieckiego w zwycięstwo nad nazizmem. Pamiętamy, że właśnie na froncie wschodnim w wielkim stopniu rozstrzygnęły się losy drugiej wojny światowej i że to Armia Czerwona zdobyła Berlin. Dwadzieścia milionów zabitych ś żołnierzy poległych w boju i cywilów zgładzonych przez hitlerowców ś było straszliwą ceną, jaką narody Związku Radzieckiego zapłaciły za to historyczne zwycięstwo. Wspólnie pochylamy głowy przed ich ofiarą. Pamiętamy o tych, którzy przeżyli piekło obozu i do dziś zmagają się ze skutkami doznanych cierpień, chorobami, a często także biedą i samotnością. To właśnie dla nich pod hasłem ŃNie zostaniecie sami!", Fundacja Polsko-Niemieckie ŃPojednanie" i stowarzyszenia poszkodowanych w ubiegłym roku powołały do życia Polską Unię Ofiar Nazizmu. Wierzę, że działalność tej nowej organizacji będzie dobrze służyła potrzebom humanitarnym, socjalnym i medycznym żyjących ofiar nazizmu.



Auschwitz-Birkenau ostrzega. To miejsce jest straszną prawdą o najgłębszym upadku człowieczeństwa. Musimy znaleźć w sobie siły, aby się z tą prawdą zmierzyć. Musimy na zawsze o niej pamiętać. Naszą powinnością jest przekazać to przerażające memento przyszłym pokoleniom. Właśnie dlatego haniebne próby fałszowania historii, tak zwane kłamstwo oświęcimskie, są potępiane i karane we wszystkich cywilizowanych krajach. Musimy uczynić wszystko, aby potworność, której symbolem jest Auschwitz-Birkenau, już nigdy więcej nie mogła się zdarzyć w dziejach świata.



Są dzisiaj wśród nas świadkowie wydarzeń sprzed 60 lat. Kiedy patrzę na Was, Panie i Panowie, odczuwam głębokie wzruszenie, podziw i szacunek. Wiem, że to właśnie Wy, strażnicy tej bolesnej pamięci, jak nikt inny znacie wartość i potrzebę pokoju, ale też pojednania, przebaczenia. I to od Was najwięcej nauczyć się mogą następne pokolenia ś młodzi ludzie, którzy budują zjednoczoną Europę i lepszą przyszłość naszego globu.



Niech więc dzisiaj, z tego miejsca, rozlegnie się nasze wspólne wołanie o świat bez nienawiści i pogardy, o świat bez rasizmu, antysemityzmu, ksenofobii; o świat, w którym słowo człowiek zawsze będzie brzmiało dumnie... o świat, w którym zawsze słowo człowiek będzie brzmiało dumnie.

Wystąpienie Władysława Bartoszewskiego na uroczystości 60. rocznicy wyzwolenia Auschwitz-Birkenau

PAP 27-01-2005, ostatnia aktualizacja 27-01-2005 21:10

Dla byłego polskiego więźnia Oświęcimia jest przeżyciem niewyobrażalnym i prawdziwie przejmującym możliwość zabrania głosu na największym w historii Europy cmentarzu bez grobów.

Przeżyciem niewyobrażalnym, bo gdy jako osiemnastoletni Polak stanąłem we wrześniu 1940 roku po raz pierwszy na placu apelowym Auschwitz I - jako Schutzhaeftling Numer 4427 - wśród pięciu i pół tysiąca innych Polaków - studentów, harcerzy, nauczycieli, adwokatów, lekarzy, księży, oficerów wojska polskiego, działaczy różnych partii politycznych i związków zawodowych ś nie przychodziło mi w ogóle do głowy, że przeżyję Hitlera i II wojnę światową, tak jak nie wyobrażałem sobie, że Auschwitz stanie się, jako Auschwitz-Birkenau i Monowitz, miejscem realizacji jedynego w swoim rodzaju planu biologicznego wyniszczenia europejskich Żydów bez różnicy płci i wieku.

W pierwszych piętnastu miesiącach istnienia tego strasznego miejsca my - polscy więźniowie, byliśmy sami. Wolny świat nie interesował się naszymi cierpieniami i naszą śmiercią mimo ogromnych wysiłków tajnej organizacji oporu w obozie dla przekazania wiadomości na zewnątrz.

Późnym latem 1941 r. przywieziono do Auschwitz kilkanaście tysięcy jeńców z Armii Sowieckiej i na nich to i na polskich chorych więźniach politycznych wypróbowano we wrześniu 1941 r. działanie gazu trującego Cyklon B. Nikt z więźniów nie mógł sobie wtedy wyobrazić, że jest to "tylko" zbrodniczy test, zbrodnicze przygotowanie do ludobójstwa metodami przemysłowymi. A jednak tak się stać miało w pamiętnych latach 1942-1943-1944.

Budowa komór gazowych i krematoriów, ich sprawne funkcjonowanie to tylko techniczne elementy tego diabelskiego przedsięwzięcia. W Polsce, na ziemi ojczystej Dawida Ben Guriona, Schimona Peresa, ale także Izaaka Bashevica Singera, Artura Rubinsteina i Menachema Begina zbudowano decyzją Berlina ośrodek wyniszczenia znienawidzonych Żydów.

Jeśli Polacy, czy Rosjanie byli w Auschwitz-Birkenau dla Niemców podludźmi, to Żydzi z Francji, Belgii, Holandii, z Niemiec i Austrii, z krajów ówczesnej Jugosławii, z Grecji, Węgier, Rumunii, Bułgarii, Czech i Słowacji traktowani byli nie jako podludzie, tylko jak robactwo. Polski ruch oporu informował i alarmował wolny świat, rządy Wielkiej Brytanii i Stanów Zjednoczonych były już wOostatnim kwartale 1942 r. dokładnie zorientowane w tym, co się w Auschwitz-Birkenau dzieje, w wyniku misji polskiego emisariusza Jana Karskiego, jak i innymi drogami.

Żadne państwo świata nie zareagowało w sposób adekwatny do wagi problemu, na notę ministra spraw zagranicznych polskiego rządu w Londynie z 10 grudnia 1942 r. do rządów Narodów Zjednoczonych nawołującą Ńnie tylko do potępienia zbrodni popełnionych przez Niemców i ukarania zbrodniarzy, ale również znalezienia środków zapewniających, że Niemcom zostanie skutecznie uniemożliwione stosowanie metod masowego morduń.

Środków skutecznych nie znaleziono i właściwie nie usiłowano ich znaleźć. A przecież w tym momencie ponad połowa przyszłych ofiar była jeszcze przy życiu. Jedynym właściwie skutkiem polskiej inicjatywy była krótka deklaracja dwunastu państw sprzymierzonych w sprawie odpowiedzialności za zagładę Żydów ogłoszona 17 grudnia 1942 r. równocześnie w Londynie, Moskwie i Waszyngtonie. W deklaracji tej, w której zresztą Auschwitz-Birkenau nie jest imiennie wymienione, rządy Belgii, Czechosłowacji, Grecji, Luxemburga, Holandii, Norwegii, Polski, USA, Wielkiej Brytanii, ZSRR, Jugosławii oraz Francuski Komitet Narodowy sygnalizują, że wiedzą o strasznym losie Żydów "w Polsce, którą hitlerowcy uczynili główną swoją katownią", i zapowiadają ukaranie odpowiedzialnych za tę zbrodnię.

Ostatni, dziś jeszcze tu obecni - więźniowie Auschwitz-Birkenau nie będą już zapewne mogli uczcić pamięci ofiar w następnych dziesięcioleciach. Mają jednak prawo wierzyć, że ich cierpienie i śmierć ich bliskich miały znaczący sens dla lepszej przyszłości wszystkich ludzi w Europie, a nawet w świecie, bez względu na ich pochodzenie etniczne czy wyznanie religijne.

Chcemy wierzyć, że pamięć o trudnym do objęcia wyobraźnią losie więźniów i ofiar tego miejsca, na którym stoimy, zobowiązywać będzie nowe pokolenia do współżycia w szacunku dla godności każdego człowieka i czynnego przeciwstawienia się zjawiskom nienawiści i pogardy ludzi wobec ludzi, a w szczególności wszelkich form ksenofobii i antysemityzmu, nawet gdyby był nazywany obłudnie antysyjonizmem.

Uczestniczyłem w życiu w setkach uroczystości regionalnych i międzynarodowych, ale sądzę, że takiej jak ta już nigdy nie będzie. Musimy sobie i światu postawić pytanie, ile prawdy o strasznych doświadczeniach totalitaryzmu udało nam się przekazać młodszym pokoleniom. Myślę, że dużo, ale nie dość. Tutaj i teraz podjąć musimy - jako testament odchodzących już więźniów - decyzję o działaniu Centrum Edukacji o Auschwitz i Holocauście.

Groby skłaniają każdego normalnego człowieka do zadumy. Ale tu nie ma grobów. Na miejscu więc dokonania tej niepojętej zbrodni zaduma musi przeobrażać się w szczególną odpowiedzialność, w trwałą pamięć o tym, co się stało. Zakończę słowami z Księgi Hioba, jednako ważnej dla Żydów i chrześcijan: "Ziemio, nie kryj mojej krwi, iżby mój krzyk nie ustawał".

Przesłanie Jego Świątobliwości Jana Pawła II podczas uroczystych obchodów 60. rocznicy wyzwolenia KL Auschwitz-Birkenau 27 stycznia 2005 roku

Przesłanie Świątobliwości Jana Pawła II podczas uroczystych obchodów 60. rocznicy wyzwolenia KL Auschwitz-Birkenau, odczytane przez nuncjusza apostolskiego w Polsce arcybiskupa Józefa Kowalczyka:



Mija sześćdziesiąt lat od wyzwolenia więźniów nazistowskiego obozu śmierci w Oświęcimiu-Brzezince. Nie można przy tej okazji nie wrócić pamięcią do dramatu, jaki rozegrał się w tym miejscu, jako tragiczny owoc programowej nienawiści.

Trzeba w tych dniach wspominać wielomilionową rzeszę tych, którzy niewinnie znosili nieludzkie cierpienie i zostali unicestwieni w komorach gazowych i krematoriach. Chylę czoło przed wszystkimi, którzy zaznali tego przejawu mysterium iniquitatis. Kiedy jako papież nawiedziłem w pielgrzymce oświęcimski obóz w czerwcu 1979 roku, zatrzymywałem się przy tablicach poświęconych ofiarom.

Były na nich napisy w językach: polskim, angielskim, bułgarskim, cygańskim, czeskim, duńskim, francuskim, greckim, hebrajskim, jidysz, hiszpańskim, flamandzkim, serbsko-chorwackim, niemieckim, norweskim, rosyjskim, rumuńskim, węgierskim i włoskim. We wszystkich tych językach zostało zapisane wspomnienie ofiar Oświęcimia, konkretnych, choć często nieznanych osób ś mężczyzn, kobiet i dzieci.

Zatrzymałem się wówczas dłużej przy tablicy z napisem w języku hebrajskim. Powiedziałem, że „napis ten wywołuje wspomnienie narodu, którego synów i córki przeznaczono na całkowitą eksterminację. Naród ten początek swój bierze od Abrahama, który jest naszym ojcem w wierze (por. Rz 4, 11-12), jak się wyraził Paweł z Tarsu. Ten naród, który otrzymał od Boga Jahwe przykazanie »Nie zabijaj «, w szczególnej mierze doświadczył na sobie zabijania.

Wobec tej tablicy nie wolno nikomu przejść obojętnie" (7 czerwca 1979). Dziś powtarzam te słowa. Nie wolno nikomu przejść obojętnie wobec tragedii szoah. Ta próba planowego wyniszczenia całego narodu kładzie się cieniem na Europie i na całym świecie; jest zbrodnią, która na zawsze splamiła historię ludzkości. Niech przynajmniej dzisiaj i w przyszłości będzie przestrogą: nie można ulegać ideologiom, które usprawiedliwiają możliwość deptania godności człowieka odmiennością jego rasy, koloru skóry, języka czy religii.

Kieruję ten apel do wszystkich, a zwłaszcza do tych, którzy w imię religii uciekają się do przemocy i terroru. Te myśli towarzyszyły mi w sposób szczególny, gdy podczas Wielkiego Jubileuszu Roku 2000 Kościół celebrował uroczystą liturgię pokutną w bazylice św. Piotra, a także gdy jako pielgrzym udałem się do Miejsc Świętych i wszedłem do Jerozolimy. W Yad Vashem - mauzoleum szoah - i przy zachodnim Murze Świątyni modliłem się w ciszy, prosząc o przebaczenie i nawrócenie serc.

Pamiętam, że w 1979 roku ze szczególną zadumą stanąłem przy tablicach, na których były napisy w języku rosyjskim i cygańskim. Złożone były dzieje udziału Związku Radzieckiego w tej wojnie, ale nie można nie pamiętać, że właśnie spośród Rosjan najwięcej osób tragicznie straciło w niej życie. W zamyśle Hitlera Romowie również byli skazani na całkowite wyniszczenie. Nie można nie doceniać ofiary życia, jaką ponieśli ci nasi bracia w obozie śmierci w Oświęcimiu-Brzezince.

Dlatego ponownie wzywam, aby nie przechodzić obojętnie wobec tych tablic. Zatrzymałem się w końcu przy tablicy polskiej. Mówiłem wtedy, że doświadczenie Oświęcimia to "jeszcze jeden etap wiekowych zmagań tego narodu, mojego narodu, o podstawowe swoje prawa wśród narodów Europy. Jeszcze jeden głośny krzyk o prawo do własnego miejsca na mapie Europy. Jeszcze jeden bolesny rozrachunek z sumieniem ludzkości".

Wypowiedzenie tej prawdy było wołaniem o dziejową sprawiedliwość dla narodu, który poniósł tyle ofiar dla uwolnienia naszego kontynentu od zgubnej ideologii nazistowskiej, a został zaprzedany w niewolę innej wyniszczającej ideologii ś sowieckiego komunizmu. Dziś powracam do tych słów, aby ś w niczym im nie zaprzeczając ś dziękować Bogu, że dzięki wytrwałemu wysiłkowi moich rodaków Polska znalazła właściwe miejsce na mapie Europy.

Oby ten historyczny fakt owocował wzajemnym ubogaceniem duchowym wszystkich Europejczyków. Podczas pobytu w Oświęcimiu mówiłem też, że należałoby zatrzymać się przy każdej tablicy. Uczyniłem to, przechodząc w modlitewnej zadumie od jednej do drugiej i polecając miłosierdziu Bożemu wszystkich zamordowanych tam przedstawicieli narodów, które zostały dotknięte przez okrucieństwo wojny.

Modliłem się, również za ich wstawiennictwem, o dar pokoju dla świata. Czynię to nieustannie, ufając, że w każdych okolicznościach będzie zwyciężało poszanowanie godności osoby ludzkiej, prawa każdego człowieka do swobodnego poszukiwania prawdy, do zachowania norm moralności, do czynienia sprawiedliwości i wymagania warunków życia godnych człowieka (por. Jan XXIII, List apost. Pacem in terris: AAS 55 [1963], 295-296).

Mówiąc o ofiarach Oświęcimia, nie mogę nie przypomnieć, że pośród tego nieopisanego nagromadzenia zła objawiało się również heroiczne dobro. Z pewnością wielu było tych, którzy z wolnością ducha podejmowali przymus cierpienia, okazując miłość nie tylko współwięźniom, ale również oprawcom. Wielu czyniło to z miłości Boga i człowieka, inni w imię najwyższych wartości duchowych.

Dzięki postawie ich wszystkich potwierdziła się prawda, która tak często pojawia się w Biblii: choć człowiek jest zdolny do czynienia zła, nawet ogromnego zła, to zło nie będzie miało ostatniego słowa. Nawet w otchłani cierpienia może zwyciężać miłość. Oświęcimskie świadectwo tej miłości nie może pozostać zapomniane. Ono musi nieustannie budzić sumienia, gasić spory, przyzywać do pokoju.

Wydaje się, że taki jest najgłębszy sens obchodzenia tej rocznicy. Jeżeli bowiem wspominamy dramat ofiar, to nie po to, aby rozdzierać bolesne rany, budzić uczucia nienawiści i chęć odwetu, ale po to, aby oddać hołd ludziom, dać wyraz historycznej prawdzie, a zwłaszcza, by wszyscy uświadomili sobie, że tamte mroczne dzieje winny być dla współczesnych wezwaniem do odpowiedzialności za kształt naszej historii.

Oby nigdy więcej, w żadnym zakątku ziemi nie powtórzyło się to, czego doświadczyli ludzie, których opłakujemy od sześćdziesięciu lat! Wszystkim uczestnikom rocznicowych uroczystości przesyłam moje pozdrowienie i wypraszam u Boga dar Jego błogosławieństwa. Watykan, 15 stycznia 2005 r.

Linki :  http://serwisy.gazeta.pl/kraj/1,62166,2513741.html
http://serwisy.gazeta.pl/kraj/1,34317,2516431.html
http://serwisy.gazeta.pl/kraj/1,34317,2516388.html
http://serwisy.gazeta.pl/kraj/1,34317,2516346.html

 

 


 

"Musimy pamiętać i krzyczeć: tu było piekło na Ziemi!"

Ponad tysiąc więźniów obozu Auschwitz- Birkenau, przywódcy ponad 40 państw - m.in. Polski, Izraela, Rosji, Francji, USA i Niemiec - uczcili w czwartek 60. rocznicę oswobodzenia przez Armię Czerwoną obozu, w którym Niemcy zgładzili około 1,5 miliona ludzi.

Rocznicowe obchody na terenie byłego obozu Auschwitz-Birkenau rozpoczęły się z półgodzinnym opóźnieniem. Przed Międzynarodowym Pomnikiem Ofiar Obozu goście z wielu krajów zajmowali miejsca przy padającym śniegu i w mrozie już o godz. 14. Na uroczystości przybyło około 5 tys. osób.

Rano w Krakowie odbyło się Forum "Pozwólcie żyć narodowi mojemu" zorganizowanego w ramach rocznicowych uroczystości.

Uroczystości w Auschwitz-Birkenau, w których wzięły udział delegacje z ponad 40 państw - w tym prezydenci Polski Aleksander Kwaśniewski, Izraela - Mosze Kacaw, Rosji - Władimir Putin, wiceprezydent USA Dick Cheney oraz prezydenci Francji - Jacques Chirac i Niemiec - Hoerst Koehler, odbywały się przy pomniku ofiar obozu, ustawionym w pobliżu rampy kolejowej, na której hitlerowcy selekcjonowali więźniów. Uznanych za niezdolnych do pracy kierowali wprost do komór gazowych. Ceremonię rozpoczął dźwięk nadjeżdżającego pociągu.

Władysław Bartoszewski przemawiając jako przedstawiciel więźniów Auschwitz, oświadczył, że więźniowie mają prawo wierzyć, że ich cierpienie i śmierć ich bliskich miały znaczący sens dla lepszej przyszłości wszystkich ludzi. Z naciskiem podkreślił, że żadne państwo świata nie zareagowało odpowiednio na płynące z Polski wieści o tragedii Auschwitz, a adekwatna odpowiedź na te doniesienia mogłaby ocalić życie ponad połowy przyszłych ofiar.

Papież Jan Paweł II w swoim przesłaniu odczytanym podczas uroczystości przez nuncjusza apostolskiego abp Józefa Kowalczyka podkreślił, że "nie wolno nikomu przejść obojętnie wobec tragedii szoah. Zdaniem Ojca Świętego, prawda o Auschwitz jest wezwaniem dla współczesnego pokolenia do odpowiedzialności za kształt historii.

Według polskiego prezydenta, żadne słowa nie są w stanie oddać całej przerażającej prawdy o niegodziwościach, które popełniono w Auschwitz.

"Musimy mówić, pamiętać i krzyczeć: tu było piekło na Ziemi!" - mówił. "Wciąż nie możemy zapomnieć, że to »ludzie ludziom zgotowali ten los«" - mówił Kwaśniewski.

Z kolei prezydent Rosji Putin zaznaczył, że trzeba wyraźnie i jednoznaczne powiedzieć: wszelkie próby rewidowania historii, stawiania w jednym szeregu ofiar i katów, wyzwolicieli i okupantów, są amoralne i nie do przyjęcia. Zaznaczył zarazem, że terroryzm jest nie mniej groźny i perfidny niż faszyzm.

Mosze Kacaw zwrócił uwagę, że aktu zagłady dokonał naród, który wydał z siebie najwspanialszych naukowców, muzyków. Jak mówił, wielu z nich wiedziało o morderstwie, lecz pozostali obojętni. "Świat wiedział o zagładzie i milczał" - mówił Kacaw. "60 lat po szoah stoimy w obliczu odrodzenia antysemityzmu" - dodał.

Naczelny rabin Rosji Berel Lazar wręczył prezydentom Kwaśniewskiemu i Putinowi srebrne medale - gwiazdy Dawida.

Po oficjalnych wystąpieniach w Auschwitz-Birkenau rozbrzmiał głos szofaru, baraniego rogu ceremonialnego religii żydowskiej, a duchowni katoliccy, prawosławni, ewangeliccy i żydowscy odprawili modły.

Wcześniej w Krakowie uczestnicy Forum "Pozwólcie żyć narodowi mojemu" zaapelowali: "Nie można zapomnieć o jednej z największych zbrodni w historii ludzkości, jaka dokonała się w hitlerowskim obozie koncentracyjnym Auschwitz-Birkenau, nie można dopuścić, by takie zło kiedykolwiek się powtórzyło". Tytuł Forum został zaczerpnięty z Biblii - to błaganie biblijnej królowej Estery, która uratowała Żydów przed pogromem.

W Teatrze im. Słowackiego, gdzie odbywało się Forum, zebrało się kilkuset gości, w tym byli więźniowie, b. żołnierze Armii Czerwonej, którzy wyzwalali obóz, przywódcy państw, młodzież, uczeni, intelektualiści i artyści.

O konieczności chronienia pamięci o holocauście mówił też prezydent Kacaw. "Jeśli w każdym pokoleniu ta pamięć nie będzie chroniona - przestrzegał - holokaust może się powtórzyć".

O tym, że tragedia Auschwitz jest wielkim ostrzeżeniem dla ludzkości na wszystkie przyszłe wieki, mówił prezydent Rosji. Dotarł on do teatru już w trakcie uroczystości. W jego ocenie, dzisiaj holokaust postrzegany jest nie tylko jako tragedia narodowa Żydów, ale jako ogólnoludzka katastrofa.

"Jesteśmy zobowiązani ogłosić jednym głosem obecnemu i przyszłym pokoleniom: nikt nie może i nie ma prawa być obojętnym wobec antysemityzmu, nacjonalizmu, ksenofobii, rasowej i religijnej nietolerancji" - powiedział Putin. Dodał, że jest mu wstyd za występujący w Rosji antysemityzm.




Linki: http://info.onet.pl/1044793,11,item.html
http://info.onet.pl/18006,0,0,1,galeria.html
http://info.onet.pl/17936,0,0,1,1,galeria.html

 




KL Auschwitz-Birkenau - kalendarium
KL Auschwitz-Birkenau, największa machina śmierci i zagłady w dziejach świata była stale rozbudowywana w latach 1940-1945. W końcowym okresie obóz składał się już z trzech głównych części:
- Auschwitz I (obóz macierzysty),
- Auschwitz II-Birkenau (obozy w Birkenau oraz obozy filarne przy gospodarstwach rolno-hodowlanych),
- Auschwitz III-Monowitz - obejmujący dziesięć mniejszych podobozów: w Monowicach, Jaworznie, Jawiszowicach, Świętochłowicach, Łagiszy, Wesołej k. Mysłowic, Goleszowie, Libiążu, Sosnowcu i Brnie. Był największy z 40 podobozów.

Rok 1940

27 kwietnia - Himmler rozkazuje Glücksowi założyć obóz koncentracyjny. Na jego lokalizację wybrano Zasol na przedmieściach miasta Oświęcim. Nazwa miasta została zamieniona na Auschwitz i stała się również nazwą obozu. Bezpośrednim powodem jego utworzenia była powiększająca się liczba aresztowanych masowo Polaków, przekraczająca możliwości "lokalowe" istniejących więzień.
29 kwietnia - mianowanie Rudolfa Hössa komendantem nowego obozu.
Maj - na terenie przyszłego Konzentrationslager Auschwitz (KL Auschwitz) - obóz macierzysty, prowadzone były prace porządkowe, z udziałem około 300 skierowanych tam przymusowo oświęcimskich Żydów.
14 czerwca - do KL Auschwitz, utworzonego w budynkach przedwojennych polskich koszar, przywieziono pierwszy transport Polaków - więźniów politycznych z więzień z Generalnej Guberni, ze Śląska i Wielkopolski.
6 lipca - pierwsza ucieczka Tadeusza Wiejowskiego z obozu. Za karę zarządzono apel trwający 20 godzin.
Około 10 lipca - utworzono pierwszy podobóz Auschwitz - w Sośnicy
15 sierpnia - powstaje krematorium I (istnieje do lipca 1943 roku). Według wyliczeń władz niemieckich po wybudowaniu 3 pieców można było w ciągu doby spalić 340 zwłok.
22 listopada - pierwsza egzekucja przez rozstrzelanie (był to odwet za rzekome napady no policjantów w Katowicach). Rozstrzelano 40 Polaków przywiezionych z Katowic.

Rok 1941

Styczeń - założenie obozowej orkiestry.
1 marca - pierwsza wizyta H. Himmlera.
29 lipca - Fritzsch, pod nieobecność Hössa, w odwet za ucieczkę więźnia Z. Pilawskiego skazał na śmierć dziesięciu więźniów. Wtedy wystąpił O. Maksymilian Kolbe i poprosił Fritzscha o włączenie go do grupy skazanych w zamian za więźnia Franciszka Gajowniczka. Fritzsch zgodził się na taką zamianę.
Sierpień - rozpoczęcie zabijania chorych zastrzykami fenolu (dosercowo).
3 września - pierwsze próby masowego uśmiercania za pomocą gazu - cyklonu B przeprowadzono na 850 więźniach (w tym na 600 jeńcach radzieckich). 250 chorych wyselekcjonowano w szpitalu. Stłoczono ich w kilku pomieszczeniach wraz z jeńcami radzieckimi (ok 600). Okna piwnic zostały zasypane ziemią, a drzwi uszczelnione.
1 października - rozpoczęto budowę obozu natychmiastowej zagłady Auschwitz-Birkenau II, który był przeznaczony dla 100 tysięcy więźniów, później dla 200 tysięcy. Lokalizacja - teren wsi Brzezinka, odległy od Oświęcimia o 3 km, z którego wysiedlono polską ludność, a ich domostwa rozebrano.
Październik - dotychczasowa kostnica została zaadaptowana na pierwszą prowizoryczną komorę gazową.
11 listopada - w Auschwitz odbyła się pierwsza egzekucja przez strzał w potylicę. Zginęło łącznie 151 więźniów, rozstrzeliwał Gerhard Palitzsch.

Rok 1942

W latach 1942-1944, głównie przy różnego rodzaju niemieckich zakładach przemysłowych a także gospodarstwach rolniczo-hodowlanych, powstało ponad 40 podobozów. Na terenie przyfabrycznym zakładów syntetycznej gumy i benzyny Buna-Werke, 6 km od obozu Auschwitz, władze obozowe utworzyły największy z podobozów o nazwie Buna (Monowitz - dla ok. 10 tys. więźniów), który został nazwany KL Auschwitz III-Monowitz.

15 stycznia - sporządzenie planów nowego typu krematorium (stanowiły one podstawę do budowy krematorium II i III).
19 stycznia - funkcję lagerführera obejmuje Hans Aumeier.
15 lutego - do Auschwitz przybył pierwszy transport skazanych na zagładę Żydów (z Bytomia). Zabito ich cyklonem B w komorze gazowej krematorium I.
Marzec - wydzielenie części obozu dla kobiet (w KL Auschwitz).
20 marca - przygotowanie kolejnej prowizorycznej komory gazowej - bunkier 1, tzw. czerwony domek w domach wysiedlonych mieszkańców ws Brzezinki.
26 marca - z Ravensbrück przywieziono pierwszy transport niemieckich więźniarek (999 osób). Umieszczono je w odgrodzonych blokach.
27 kwietnia - przywieziono pierwszy transport więźniarek-Polek.
4 maja - pierwsza selekcja "do gazu". Po selekcjach, przeprowadzanych wśród Żydów na rampach kolejowych, kierowano do komór gazowych nowo przywiezionych ludzi uznanych przez lekarzy SS za niezdolnych do pracy: osoby chore, starsze, kobiety w ciąży, dzieci. 70-75% każdego transportu najczęściej skazywano bezpośrednio po przyjeździe na śmierć.
30 czerwca - urchomienie kolejne komory gazowej - bunkier 2, tzw. biały domek.
17 lipca - druga wizyta Himmlera.
6 sierpnia - przeniesienie więźniarek do nowego, specjalnie przygotowanego podobozu dla kobiet.
2 listopada - przybycie do obozu Horsta Schumanna.
Około 30 listopada - zakończono opróżnianie masowych grobów i spalanie zwłok w Birkenau (grzebano tam ciała uśmierconych gazem Żydów, zmarłych w obozie więźniów i jeńców radzieckich)
28 grudnia - Początek eksperymentów medycznych Carla Clauberga (pasjonował się sterylizacją) na więźniarkach.

Rok 1943

26 lutego - do Auschwitz przybył pierwszy transport Romów z Niemiec. Byli tam mężczyźni, kobiety i dzieci. Romowie umieszczeni zostali w Birkenau na niewykończonym jeszcze odcinku BIIe.
Wiosna-lato - w KL Birkenau uruchomiono cztery nowe budynki z komorami gazowymi i piecami krematoryjnymi.
Podobóz Buna staje się siedzibą komendanta trzeciej części obozu - Auschwitz III, któremu podlegały niektóre inne podobozy oświęcimskie.
Od 22 marca 1943 roku do 7 października 1944 roku - działało krematorium IV, w którym znajdowały się komory gazowe i piec do spalania zwłok.
31 marca 1943 roku do listopada 1944 roku - czas funkcjonowania komory gazowej i krematorium II
Około 1 kwietnia - Rudolf Höss przekazał prof. doktorowi C. Claubergowi blok 10 w obozie macierzystym. W bloku 10 Clauberg miał kontynuować rozpoczęte już w grudniu 1942 r. eksperymenty sterylizacyjne na kobietach.
4 kwietnia 1943 roku do stycznia 1945 roku - czas funkcjonowania krematorium V, w którym znajdowały się komory gazowe i piec do spalania zwłok.
30 maja - Josef Mengele objął funkcję lekarza obozowego (Lagerarzt) w obozie cygańskim w Birkenau.
25 czerwca 1943 roku do listopada 1944 roku - czas fnkcjonowania komory gazowej i krematorium III
30 czerwca - władze obozowe przystąpiły do utworzenia w bloku 24 w obozie macierzystym domu publicznego.
23 lipca - w Birkenau utworzony został odrębny obóz-szpital dla więźniów mężczyzn.
18 sierpnia - funkcję I kierownika obozu i podobozów przejął Heinrich Schwarz.
27 sierpnia - funkcję kierownika obozu kobiecego w Birkenau przejął Franz Hössler.
11 listopada - funkcję komendanta KL Auschwitz przejął Arthur Liebehenschel.
22 listopada - Liebehenschel przeprowadził podział KL Auschwitz na trzy samodzielne obozy koncentracyjne: Auschwitz I, Auschwitz II - Birkenau i Auschwitz III - Aussenlager (podobóz Buna przekształcono w odrębną jednostkę administracyjną oznaczoną KL Auschwitz III. W jego skład weszły inne podobozy KL Auschwitz istniejące przy zakładach przemysłowych).
14 grudnia - ukończono budowę magazynów (Effektenkammer potocznie zwany "Kanadą") z rzeczami odebranymi zamordowanym Żydom.

Rok 1944

11 kwietnia - decyzja o wstrzymaniu budowy III odcinka budowlanego ("Maksyk") oraz innych prac w Birkenau.
8 maja- komendantem KL Birkenau został J. Kramer. Funkcję komendanta garnizonu SS objął aż do odwołania Rudolf Höss.
9 maja - Höss wydaje rozkaz przyspieszenia przygotowań do akcji zagłady Żydów węgierskich. Uruchomiono nieczynne piece w krematorium V, wykopano pięć dołów do spalania zwłok, ponownie uruchomiono bunkier nr. 2, odkopano doły spaleniskowych i wybudowano baraki-rozbieralnie, a także powiększono Sonderkommanda i komando "Kanada". Kierownikiem krematoriów został Otto Moll.
11 maja - funkcję komendanta KL Auschwitz I objął Richard Baer; Höss był nadal komendantem garnizonu.
16 maja - rozpoczęto akcję zagłady Żydów z Węgier.
3 czerwca - w związku z powtarzającymi się ucieczkami węgierskich Żydów spod krematoriów zaprzestano wyłączania prądu w ogrodzeniu Birkenau.
16 czerwca - podczas wizyty Pohl nakazał m.in. zbudować wokół budynków krematoryjnych specjalne płoty z wikliny i gałęzi, które miały maskować pomieszczenia kaźni.
10-11 lipca - przystąpiono do dalszej likwidacji obozu macierzystego BIIb. 300 kobiet i dzieci zabito w komorach gazowych.
2 sierpnia - likwidacja obozu cygańskiego BIIe. Do komór gazowych wywieziono 2897 osób.
12 sierpnia - pierwszy transport do Birkenau ludności cywilnej z Warszawy, aresztowanej po wybuchu powstania.
2 listopada - prawdopodobnie wstrzymano zabijanie gazem cyklonem B w komorach gazowych Birkenau. Odtąd wyselekcjonowanych rozstrzeliwano.
26 listopada - Himmler zarządził zniszczenie krematoriów w Birkenau w związku z akcją zacierania śladów.
5 grudnia - utworzono Gehölz-Abbruchkommando, do którego skierowano 50 więźniarek. Pracowały one przy czyszczeniu, zasypywaniu i okładaniu darniną dołów spaleniskowych, po czym na splantowanym terenie sadziły drzewka.

Rok 1945

15 stycznia - rozkaz ostatecznej ewakuacji i likwidacji obozu.
17 stycznia - 21 stycznia - rozpoczęcie ewakuacji obozu. Z KL Auschwitz i jego podobozów. Około 56 tysięcy więźniów i więźniarek w pieszych kolumnach ewakuacyjnych, konwojowanych przez silnie uzbrojonych esesmanów wyprowadzono z obozu w głąb Niemiec.
20 stycznia - W ostatniej fazie likwidacji obozu esesmani wysadzili w powietrze komory gazowe i krematoria znajdujące się w Birkenau oraz podpalili baraki, w których przechowywali mienie po zamordowanych. Ewakuacją objęto również, będące w budowie, zakłady chemiczne w Dworach koło Oświęcimia.
26 stycznia - esesmani wysadzają w powietrze budynek krematorium V.
27 stycznia - o godzinie 15.00 do obozów Auschwitz i Birkenau wkroczyły pierwsze grupy zwiadowców radzieckich, a za nimi żołnierze 60. Armii Pierwszego Frontu Ukraińskiego. W obozach znajdowało się jeszcze około 7500 chorych więźniów, w tym 180 dzieci.

Rok 1947

2 lipca 1947 roku ustawą polskiego Sejmu na obszarze dwóch zachowanych części obozu: Auschwitz I i Auschwitz II-Birkenau utworzono Państwowe Muzeum Auschwitz-Birkenau.
W 1947 roku Najwyższy Trybunał Narodowy w Polsce, skazał na karę śmierci byłych komendantów obozu R.Hössa i A.Liebehenschela. Wyroki wykonano w 1947 roku.
1963 - w więzieniu w Republice Federalnej Niemiec (RFN) umiera trzeci komendant obozu, R.Baer.

Rok 1979

Obóz - teren, zabudowania i wszystko, co zachowało się w tym miejscu wpisano na Listę Obiektów Światowego Dziedzictwa UNESCO.

Więcej na stronach Muzeum

Bibliografia:
"Oświęcim - hitlerowski obóz masowej zagłady" - praca zbiorowa, Wydawnictwo Interpess, Warszawa 1984;
"W cieniu Auschwitz. Wspomnienia z konspiracji przyobozowej" - Edward Hałoń, Oświęcim. Państwowe Muzeum Asuchwitz-Birkenau, 2003;
"Kalendarz wydarzeń w KL Auschwitz" - Danuta Czech, Publikacja Państwowego Muzeum Auschwitz-Birkenau;
"Dymy nad Birkenau" - Seweryna Szmaglewska, KiW, 1964;
"Auschwitz- Birkenau" - album, KAW 1982.

Auschwitz - machina zagłady

Historyk z Państwowego Muzeum Auschwitz-Birkenau Franciszek Piper oblicza, że ogółem do obozu zostało przywiezionych co najmniej 1,3 mln osób: ok. 1,1 mln Żydów, 140-150 tys. Polaków, ok. 23 tys. Cyganów, ok. 15 tys. jeńców radzieckich oraz ok. 25 tys. osób innej narodowości.

Wspomnienia z Auschwitz: ludzie czynili zło ze strachu

"Olbrzymi, kwadratowy komin z czerwonych cegieł, zwężający się ku górze. Zdziwiły mnie wielkie jęzory ognia strzelające w niebo spomiędzy odgromników... Zastanawiałem się jaka piekielna kuchnia potrzebuje takiego ognia... Łagodny wiatr zwiewał dym w moim kierunku. Mój nos, a później gardło, wypełnił obrzydliwy swąd palonego ciała i włosów" - napisał po latach Miklos Nyiszli, węgierski Żyd pełniący funkcję patologa pod nadzorem Josefa Mengele.

"Nie mogę zapomnieć pierwszej w 1943 r. Gwiazdki w Oświęcimiu - w naszym baraku znajdowało się aż 400 trupów. Te stosy wywoływały ogromny wstrząs, to były przerażające, straszne widoki. Zgłosiłam się do pracy w obozowym szpitalu. Z jednej strony było to ratunkiem od ciężkiej pracy (nie musiłam stać po szyję w wodzie), ale szalejące epidemie narażały na wszystkie choroby; straszną pęcherzycę, biegunkę, gruźlicę, świerzb, no i tyfus.

Gdy myślę o tych czasach, o tym, co w tych nieludzkich warunkach pozwalało zachować godność, to była przede wszystkim przyjaźń. Gdy przyjeżdżały nowe transporty, gdy się siedziało razem w celi - jeden drugiego podtrzymywał, ten upadał - tamten mu pomagał. A także - wiara. Przyjmowano ją w sposób niezwykle głęboki, modlono się bardzo. I wówczas czuło się, że w tym morzu zła są ogniska dobra, a tam, wszędzie, gdzie ktoś robił dobrze, tam według mnie był Bóg. To, co się tam działo, zbliżało i oddalało od siebie ludzi, np. pamiętam piękną dziewczynę, która była blokową strasznie bijącą więźniów. Widocznie robiła to ze strachu przed śmiercią. Pewnie jej powiedziano: 'Jeżeli będziesz to robić, przeżyjesz. Ludzie czynili zło ze strachu'".

Alina Przerwa-Tetmajer ("Podkowiański Magazyn Kulturalny", numer 38/2002)



"Kiedy przyjechałam do Brzezinki, zaprowadzono nas do bloku nr 15, gdzie przebywało około 1000 kobiet. Pierwszy mój apel trwał bardzo długo. Zapytałam, dlaczego. Powiedzieli mi, że kogoś brak. Rzeczywiście, znaleziono chorą Polkę (nawet nie wiedziała, gdzie jest) i esesman Anton Tauber zakopał ją nogami na śmierć. Zapytałam, jak nazywa się ten przestępca. 'Co ciebie to obchodzi' - usłyszałam. 'Może kiedyś - mówię - jak przeżyję, powiem, że taki kryminalista zabijał ludzi'. Tam stały różne osoby, a wśród nich młoda dziewczyna, która odezwała się do mnie: 'Ty jesteś z ostatniego transportu?' Usłyszałam, jak ona dziwnie mówi po polsku. Zapytałam: 'Ty jesteś z Polski?' 'Tak, urodziłam się w Polsce' - odparła. To była Mala. Powiedziała: 'Ja bym ci chętnie pomogła, ale opiekuję się już grupą z Belgii'. 'Ja sobie sama poradzę' - odpowiedziałam. Jeszcze nie rozumiałam, gdzie jestem. Mala zobaczyła mnie po kilku miesiącach i mówi: 'Jakoś sobie nie poradziłaś?' Wyglądałam strasznie, traciłam na wadze z dnia na dzień.'"

Maryla Michałowska, rozmowę przeprowadziły Anna Kazimierowicz i Anna Fogler 3 kwietnia 2000 roku w Brukseli. Tekst pochodzi ze strony Europa wg Auschwitz.



"Tatuowali nas w 1943 roku, gdy zaczęły się nasilać ucieczki z obozu. Wtedy Mala podeszła do mnie i powiedziała: 'Wiesz co, ja tobie wytatuuję numerek taki maleńki, żeby był nieznaczny, bo po co ci taki ogromny numer'. I mówi: 'Jak cię będzie boleć, to powiedz'. I wytatuowała mi ten numerek. Drugi raz spotkałam ją w roli tłumacza. Zostałam wtedy wezwana do komendantki. Stałam na bramie cały dzień. Od rana po pierwszym apelu do wieczornego apelu, kiedy mnie wreszcie przesłuchano. Komendantka zapytała, czy znam niemiecki. Odpowiedziałam - nie. A Mala stała przy mnie, więc komendantka mówi: 'No to, Mala, będziesz tłumaczem'. Pierwsze pytanie, które usłyszałam, brzmiało: 'Czy ty chcesz żyć?' Ja mówię: 'Chcę żyć'. 'A ile masz lat?' Mówię: 'Skończyłam dwadzieścia'. Na to ona: 'No widzisz, jak chcesz żyć, to musisz być posłuszna i to, co my damy, trzeba zjadać, a nie wolno tu nic ruszać'. Zaczęłam się tłumaczyć: 'Przecież ja tu nic nie ruszyłam'. W końcu przyznałam się, że tylko wzięłam dla siebie kawałek kiełbasy. I padły słowa: SK - Karna Kompania. Mala wyszła ze mną i pogłaskała mnie po twarzy. 'Nie martw się, nic się nie bój, komu życie przeznaczone, ten będzie żył, a komu nie, to widzisz przecież - nie powinna być tu dla nas dziwna jakaś śmierć'".

Maria Kulka, fragment z filmu Jacka Bławuta „Tödliche Romanze”. Tekst pochodzi ze strony Europa wg Auschwitz.



"Za ucieczkę jednego kolegi, nazwiska nie pamiętam, usunięto mnie z młyna i przydzielono do pracy w Aussenkommando Landwirtschaft. Komando liczyło ponad 400 więźniów, z tym że więźniowie pracowali podzieleni na grupy. Ja dostałem się do komanda kosiarzy, które liczyło około 60 więźniów. Funkcję kapo pełnił Herman, nazwiska jego nie pamiętam. Esesmani stale się wymieniali. Kosiliśmy trawę na całym terenie należącym do obozu tj.: od wioski Babice po Harmęże i Budy. Praca była sezonowa. Pewnego razu przechodziliśmy do pracy obok krematorium. Wtedy po raz pierwszy zobaczyliśmy na dziedzińcu krematorium olbrzymi stos ciał ludzkich przygotowany do spalenia. Mogło ich być około 5 tysięcy. Innym razem, gdy z kosami na ramionach szliśmy po wąskiej szkarpie, najechał koniem na nas esesman. Czterech więźniów spadło w dół, a jeden z kolegów Franczak z Nasiechowic (powiat Mielec) upadł na kosę przecinając sobie klatkę piersiową. Widok, jaki przedstawiał leżący we krwi więzień, skonsternował esesmana, bo kazał nam odnieść Franczaka do szpitala. Po ukończeniu prac związanych z koszeniem pracowałem w warsztacie naprawczym Landwirtschaftu. Reperowaliśmy wszystko od rowerów do maszyn rolniczych włącznie. Zajmowaliśmy jeden barak znajdujący się przy ulicy Topolowej. Najlepiej wychodziliśmy na naprawie rowerów esesmanów, ponieważ otrzymywaliśmy od nich za pracę papierosy. Z magazynu części technicznych organizowaliśmy części zamienne do rowerów i motocykli i wymienialiśmy je za jedzenie, ratując się w ten sposób przed głodem. Po pięciu miesiącach pracy przerzucono mnie z warsztatów naprawczych do magazynu zbożowego, znajdującego się na rampie kolejowej, w jednym z budynków Monopolu Tytoniowego".

Jerzy Bielecki, numer obozowy 243. Archiwum Państwowego Muzeum Auschwitz-Birkenau Oświadczenia, t.46,s.129-130. Tekst pochodzi ze strony Europa wg Auschwitz.



"Należeliśmy do najcięższej tzw. Sondergrupy, która liczyła szesnaście osób. Każdego rana, gdy Sondergrupa szła po narzędzia dostawaliśmy po pięć kijów, abyśmy nie zapomnieli, gdzie jesteśmy. Znajdowałem się w okropnym stanie, gnił mi już pośladek. Akurat wtedy przyjechał do Buny Otto Küssel. Zapytał, jak mi idzie, opowiedziałem mu więc o wszystkim. Nadszedł w tym momencie nowy obercapo , następca Bonitza, Bolesław Pressen. Kussel uderzył go trzy razy w twarz. Od tego momentu Pressen już mnie nie bił".

Kazimierz Sawicki, numer obozowy 8046. Archiwum Państwowego Muzeum Auschwitz-Birkenau Oświadczenia, t.72, s.98-99. Tekst pochodzi ze strony Europa wg Auschwitz.



Kazimierz Kozłowski, elegancki pan, mówi wolno. Jakby bał się słuchać samego siebie. Dziś. Ale wtedy ta rozmowa o niebie chłopcu imponowała. Jak wtajemniczenie w świat dorosłych. Nawet to ostrzeżenie, że dla Niemców nie ma tu dzieci, bo wszystkich traktują równo. Był tylko jeden kilkuletni problem. Tuż przed Oświęcimiem Kazio miał operację wyrostka. Wyspowiadał się, ale nie zdążył przyjąć komunii świętej. Dręczyło go, co niebo powie na taką zaległość. Zanim ojca wywieźli do Dachau, wielu rzeczy zdążył nauczyć 11-latka w pasiastych spodniach przewiązanych prawie pod szyją. Na przykład że chleb trzeba gryźć długo. Tak długo, aż rozpuści się w ślinie. Pod koniec sierpnia 1944 r. tata zawiódł. Kazik nigdy więcej już go nie zobaczył.

Powoli stawał się „prawdziwym” więźniem. Zagospodarowanym. Razem z grupą chłopców został zatrudniony przy toczeniu pojazdów, zwanych rollwagen, które woziły sterty rzeczy z magazynu na rampę. Już znał ordynarne piosenki. Trzymał się ze Stasiem Plewką. Zawsze łączyli się po dwóch. W styczniu 1945 r., gdy Niemcy zaczynali zacierać po sobie ślady, Kazik szedł w marszu śmierci, pchając rollwagen po trupach. Mroźna zima. Gdy wózek podskakiwał wyżej, odgadywał, że to nie mógł być transport przed nim, ale „twardy”, czyli wcześniejszy, skoro trup zamarzł na kamień. Wyzwolenie zastało go w Mauthausen. Już był „muzułmaninem”. Potem Regensburg. Po dzieci przyjeżdżali rodzice. Po niego nie. Starszy pan każe wyłączyć dyktafon. Płacze.

Kazio, numer 191469, Przegląd nr 4 (265)



Na ostatniej kartce napisała: „Opuściłam Oświęcim fizycznie 60 lat temu. Psychicznie tkwię w nim nadal. Mojemu synowi Pawłowi i jego dzieciom, a moim wnukom, wspomnienia te poświęcam”. Ta rozmowa dla starszej pani to jak rozebrać się do naga. Trudna. Pani Elżbieta, niespełna 10-letnia dziewczynka z Auschwitz, pamięta detale, nie nastrój. Pamięć poziomu jej ówczesnej wyobraźni to na przykład śliczne spódnicospodnie Niemek. I perfumy, które przetrwały w lisie mamy. Gdy szli na rampę, otuliła nim Elżunię przed odorem z komina. Inny dziecięcy kadr: Ela z bratem nie mogą się nadziwić, że w piętrzącej się stercie walizek są same nożyczki. Skąd tyle nożyczek w jednym miejscu? Zajrzeli też do bloku wypchanego damską bielizną. Ktoś powiedział: „Dzieci, tu nie można wchodzić”. Jeszcze wtedy Elżunia była spokojna. Miała matkę – gwarancję bezpieczeństwa.

Łaźnia. Najbardziej niezrozumiała lekcja dla dziecka. Nie mogła się pogodzić z koniecznością publicznego obnażenia. I nigdy wcześniej nie widziała nagiej matki. Jej matka. Jej świętość. Starała się nie patrzeć poniżej twarzy. Łaźnia to też pierwsza lekcja fizjologii. Tu Elżunia zobaczyła dorosłe procesy w ciele kobiety i tyle brzydoty starego, zdeformowanego otyłością ciała. Budziły zdziwienie, zainteresowanie i współczucie.

Warkocze. Wtedy przestała wierzyć w sprawiedliwość. Dostała histerii. W końcu Niemiec się zgodził: można nie obcinać. Pani Elżbieta jest mu za to wdzięczna do dziś. Przez te warkocze zrozumiała, że matka przestała być opoką. Elżunia szybko zdała sobie sprawę, że ona, matka, jest właściwie zagrożeniem, skoro niebezpiecznie było wykraść się do jej baraku, by choć na chwilę siąść na kolanach i poskarżyć się, że boli brzuch, że... Co powiedzą, jak zobaczą, że nie ma Eli na pryczy? Jej poczuciem bezpieczeństwa już był blok z 500 osieroconymi dziećmi. Apel. Ona dopiero po czwartej klasie, a tu, w sierpniu, w wakacje, trzeba zapamiętać taaaki numer. Skupiała się, żeby nie przegapić – 85536. Może przez ten numer wyrwana do odpowiedzi w szkole z emocji nie słyszała pytania. Nie mogła też czytać na głos i mówić przy klasie.

Elżunia, numer 85536, Przegląd nr 4 (265)



Nigdy nie biorę udziału w obchodach. Nie pojadę do Oświęcimia. Byłem tam po wyjściu z obozu jeden, jedyny raz. Więcej nie byłbym w stanie. Są ludzie, którzy potrafią po obozie chodzić i pokazywać – to mój barak, tędy mnie pędzono, tam odbywały się egzekucje. Ja nie potrafię. Nie chcę oglądać tych miejsc, bo w mojej wyobraźni one się natychmiast zaludniają. W czasie, gdy byłem w obozie, musiałem obserwować dziesięć egzekucji. Nie chcę już do tego wracać. To zbyt bolesne. Ale ludzie, którzy obozy znają tylko z książek powinni je zobaczyć, żeby pamiętać, że wszystko to zostało stworzone przez człowieka. O tym, że niemal z każdego, oczywiście w pewnych warunkach, można przez wychowanie i propagandę wydobyć bestię. Przecież ci, którzy wstępowali do SS to byli zwyczajni ludzie – ojcowie, synowie, sąsiedzi. A jednak masowa zagłada stała się faktem. Nigdy nie wiadomo, kiedy obudzą się demony. Ale gdy to się stanie – mogą dziać się rzeczy straszne. Stwierdzenie, że w kraju, w którym pali się książki będzie paliło się ludzi ziściło się w faszystowskich Niemczech. Myślę, że można traktować je jak prawdę uniwersalną.

Zdzisław Beryt, były więzień obozu w Oświęcimiu, dziennikarz "Gazety Poznańskiej". Gazeta Poznańska, wydanie z dnia 27 Styczeń 2005

Josef Mengele - "Anioł Śmierci" z Auschwitz

Josef Mengele zobaczył napis "Arbeit macht frei" w maju 1943 roku i przebywał w Auschwitz do stycznia 1945 roku. Opuścił obóz na 10 dni przed nadejściem Rosjan. Ze względu na jego wielkie zaangażowanie w zbrodnicze eksperymenty wielu uważało Mengelego za naczelnego lekarza obozu. W rzeczywistości był przełożonym służby medycznej w obozie kobiecym w Birkenau. Ze względu na swoją zbrodniczą działalność otrzymał przydomek "Anioł Śmierci".

Zbrodnicze eksperymenty

Kiedy był w dobrym nastroju, traktował po przyjacielsku ludzi, których wysyłał na śmierć i którzy w pięć lub sześć godzin po przybyciu do Auschwitz mieli opuścić obóz poprzez kominy krematoriów - zeznał anonimy świadek przed armią amerykańską.

„Aniół Śmierci" prowadził w obozie badania nad bliźniętami i próbował znaleźć sposób na wywoływanie ciąży mnogich i poprawienie płodności niemieckich kobiet. Jego "badania naukowe" praktyce wyglądały tak: łączenie krwioobiegów bliźniąt, bolesne operacje oczu bez znieczulenia, zabijanie dzieci w celu dokonania sekcji zwłok... Obserwowałem jak zakaża cygańskie bliźnięta tyfusem, aby zaobserwować czy i w jaki sposób różnią się ich reakcje na chorobę. Niedługo po zakażeniu były one odsyłane do komór gazowych - zeznał lekarz więzienny Johann Cespiva.

Zachodnioniemiecki akt oskarżenia: "Stawia się zarzut wykonywania eksperymentów medycznych na żywych więźniach dla własnej ambicji i kariery. Wiedział, że ofiary poddane tym eksperymentom umrą i nie przywiązywał wagi do ich życia. Więźniowie często ginęli tylko po to, by pogłębić wiedzę medyczną Mengelego".

Mengele - wieczny uciekinier

"Josef Mengele jest oskarżony o aktywny i celowy udział w selekcjach przeprowadzanych w obozowych blokach szpitalnych celem wyizolowania więźniów, którzy na skutek wygłodzenia, braku snu, wycieńczenia, choroby, obrażeń lub z innych powodów nie byli w stanie pracować (...) Wybrani więźniowi byli zabijani śmiertelnymi zastrzykami, poprzez rozstrzelanie lub w komorach gazowych, gdzie duszono ich kwasem pruskim" - pisano w zachodnioniemieckim akcie oskarżenia.

Jednak Mengele nigdy przed sądem nie stanął. Po wojnie udało mu się uciec do Ameryki Południowej, gdzie przeżył jeszcze prawie 35 lat. Poszukiwali go Niemcy, Amerykanie i Izraelczycy. Jednak Mengelemu zawsze udawało się wydostać z zasadzek.

Wszyscy, którzy przez wiele lat ścigali "Anioła Śmierci" są pewni, że mężczyzna który - jako Wolfgang Gerhard - 7 lutego 1979 roku około piątej po południu utopił się w Brazylii w wodach Atlantyku, naprawdę nazywał się Josef Mengele. Miał wówczas 68 lat. (mdz)

Korzystałem z książki „Mengle – polowanie na Anioła Śmierci Geralda Posnera i Johana Ware.

Endlösung - ostatnia droga Żydów

20 stycznia 1942 r. z willi przy Am Grossen Wannsee w Berlinie, siedziby Głównego Urzędu Bezpieczeństwa Rzeszy, wyszła grupa roześmianych mężczyzn w mundurach SS. Można by przypuszczać, że oficerowie rozstają się po udanej partyjce brydża. Ale cel ich spotkania był inny. Właśnie zadecydowali o rozpoczęciu ostatniego etapu eksterminacji narodu żydowskiego.

„Endlösung der Judenfrage. Ostateczne rozwiązanie kwestii żydowskiej. Świetny pomysł” – SS-gruppenführer Müller poklepał po plecach Adolfa Eichmanna, szczupłego mężczyznę w mundurze z dystynkcjami Obersturmbannführera SS, szefa referatu do spraw żydowskich w gestapo. – „Mam nadzieję, że gubernator Frank podziela pański entuzjazm” – odparł Eichmann. „Niech się pan nie martwi” – roześmiał się Müller. – „Hans przygotowuje już Żydów z całej Generalnej Guberni do pańskiego planu”.

Hitlerowska machina zagłady właśnie nabierała tempa. Obóz zagłady w Chełmnie nad Nerem już funkcjonował. W lutym Niemcy ukończyli budowę obozu śmierci w Bełżcu. Wczesną wiosną ruszyły pierwsze transporty do obozu w Sobiborze. Na lato zaplanowano uruchomienie obozu zagłady w Treblince.

Niemcy rozpoczęli wysiedlanie Żydów z mniejszych gett. Przez wiele dni do żydowskich dzielnic w większych miejscowościach przyjeżdżały transporty. Zgromadzić wszystkich Żydów w dużych skupiskach przy liniach kolejowych – to był pierwszy punkt planu. Następnym była deportacja.

Do obozów zagłady

Wiosną 1942 r. w ramach „ostatecznego rozwiązania” zaczęły się wywózki z gett do obozów. W czerwcu do komór gazowych w Bełżcu trafiło 7 tys. Żydów z getta krakowskiego, w drugiej połowie lipca Niemcy zobowiązali Judenrat getta warszawskiego do dostarczania na Umschlagplatz od 6 do 10 tys. osób dziennie. Stamtąd odchodziły pociągi wypełnione ludźmi. Początkowo nie wiedziano, dokąd. Po kilku dniach wróciło kilku zbiegów z transportu i getto zelektryzowały wieści o komorach gazowych Treblinki.

Stosy, na których palono zwłoki ofiar obozów, płonęły niemal bez przerwy. Każdego dnia przychodziły transporty, każdy pociąg liczył ok. 50 wagonów, w każdym wagonie tłoczyło się ponad 100 osób. W Treblince ginęło nawet 12 tys. osób dziennie , w Bełżcu 4 tys., a w Sobiborze 3 tys.

Noc listopadowa

Do jesieni 1942 r. opustoszały największe getta Generalnej Guberni, a większość mniejszych została zlikwidowana. W listopadzie przyszła kolej na Okręg Białystok (Bezirk Bialystok), utworzony na wschodnich ziemiach polskich, odebranych ZSRR w czerwcu 1941 r. W ciągu zaledwie jednej nocy, 2 listopada, zorganizowano 65 akcji deportacyjnych. Żydów z mniejszych miejscowości Niemcy kierowali wprost do komór Treblinki. Mieszkańców większych gett zgromadzono w czterech obozach przejściowych: w Zambrowie , Wołkowysku, Boguszach i Kiełbasinie. I stamtąd sukcesywnie wywożono do Treblinki. W styczniu 1943 r. do obozu odszedł ostatni transport Żydów z Zambrowa. Okręg białostocki stał się „Judenrein”, wolny od Żydów. Pozostało tylko getto w Białymstoku, ale jego los był już właściwie przesądzony.

Komory gazowe obozów zagłady pracowały niemal bez przerwy. Żydów mordowano również w obozach koncentracyjnych. Niemcy kierowali do komór gazowych całe transporty. Natychmiastowej śmierci mogli uniknąć jedynie ci, których oddzielano od grupy idących "pod prysznice" - jak mawiali Niemcy - i włączano do ewidencji więźniów. Żydów rozstrzeliwano w obozach koncetracyjnych na Majdanku, w Auschwitz, Trawnikach, Poniatowej, Płaszowie. Druga co do wielkości filia obozu Auschwitz - Brzezinka (Birkenau) - zawdzięczała swoją złą sławę komorom gazowym i krematoriom, działającym od marca 1942 r.

Gwałtowny opór

Pod koniec 1942 r. na ziemiach polskich z 650 gett pozostało zaledwie 60. Ale mimo beznadziejnej sytuacji w dzielnicach żydowskich większych miast zaczął krystalizować się ruch oporu.

18 stycznia 1943 r. na teren warszawskiego getta wszedł oddział żołnierzy niemieckich, łotewskich i litewskich. Chcieli siłą doprowadzić pozostałych mieszkańców na Umschlagplatz. Ale tym razem żydowscy bojowcy ostrzelali zaskoczonych żołnierzy. Walki trwały cztery dni, ale akcję deportacyjną zawieszono.

20 kwietnia 1943 r. warszawscy Żydzi stawili oddziałom SS jeszcze zacieklejszy opór, rozpoczynając powstanie w getcie. Mimo prób pomocy ze strony polskiego podziemia, powstańcy ulegali świetnie wyposażonym żołnierzom niemieckim. 8 maja padł bunkier, w którym skryli się dowódcy Żydowskiej Organizacji Bojowej.

Powstania wybuchały również w innych gettach. W styczniu 1943 r. bojowcy z Częstochowy stawili opór Niemcom. Przez kilka dni sierpnia 1943 r. trwały walki w Będzinie. W połowie sierpnia wybuchło powstanie w getcie białostockim. Była to odpowiedź na rozpoczętą akcję deportacyjną do obozów w Treblince i na lubelskim Majdanku. Przez pięć dni 300 bojowców próbowało zapobiec wywiezieniu 300 tys. mieszkańców getta. Na próżno.

Powstania w obozach

Na koniec do walki resztkami sił poderwały się obozy. Na wieść o planowanej likwidacji obozu karnego w Treblince 28 sierpnia 1943 r. więźniowie opanowali magazyn z bronią, zaatakowali strażników, podpalili baraki i uciekli. Z 700 osób, którym udało się wydostać za druty, przeżyło 70. 14 października 1943 r. więźniowie Sobiboru zabili kilkunastu SS-manów i Ukraińców. 300 Żydów uciekło. Niemcom nie udało się schwytać około 50.

Wkrótce wszystkie obozy zagłady zostały zlikwidowane. Zdaniem nazistów spełniły swą rolę w „ostatecznej likwidacji kwestii żydowskiej”. Szacuje się, że w Treblince zginęło ok. 750 tys. Żydów, w Bełżcu 550 tys., w Chełmnie ok. 300 tys., a w Sobiborze 250 tys.

* * *

Adolf Eichmann, architekt „ostatecznego rozwiązania kwestii żydowskiej”, uciekł po wojnie do Ameryki Południowej. W 1960 r. w Buenos Aires porwali go agenci Mosadu i wywieźli do Izraela, gdzie doczekał procesu. Rok później został skazany na karę śmierci. Wyrok wykonano.

Mariusz Nowik


Korzystałem z:
Datner Szymon, "Eksterminacja ludności żydowskiej w okręgu białostockim" [w:] "Biuletyn Żydowskiego Instytutu Historycznego (ŻIH)", nr 60, Warszawa 1966
Gerlach Christian, "Konferencja w Wannsee. Los niemieckich Żydów a polityczna decyzja Hitlera o wymordowaniu wszystkich Żydów Europy" [w:] "Biuletyn Żydowskiego Instytutu Historycznego (ŻIH)", nr 185-186, Warszawa 1999
"Najnowsze dzieje Żydów w Polsce", red. J. Tomaszewski, Warszawa 1993
Prekerowa Teresa, "Zarys dziejów Żydów w Polsce w latach 1939-1945", Warszawa 1992
Żbikowski Andrzej, "Żydzi", Wrocław 2000
"Żydzi w Polsce: dzieje i kultura. Leksykon", red. J. Tomaszewski, A. Żbikowski, Warszawa 2001

 

"Auschwitz to nie tylko historia holokaustu" - Bartoszewski dla WP
Historia obozu w Oświęcimiu, to nie tylko historia holokaustu. W Auschwitz ginęli polscy oficerowie, nauczyciele, lekarze, profesorowie - ludzie różnych poglądów, tylko dlatego, że byli polską inteligencją. Potrzeba akcji, która uprzytomni prawdziwy wymiar zagrożeń historii naszego wspólnego kontynentu - mówi w wywiadzie dla WP Władysław Bartoszewski, przewodniczący Rady Ochrony Pamięci i Męczeństwa.


 
Podczas obchodów 60. rocznicy wyzwolenia niemieckiego obozu KL Auschwitz i miasta Oświęcim ma zostać podpisana Karta Międzynarodowego Centrum Nauczania o Auschwitz i Holokauście. Co to za dokument?

Władysław Bartoszewski: To jest dokument, który przygotowała Międzynarodowa Rada Oświęcimska złożona częściowo z byłych więźniów, częściowo badaczy problemu. Międzynarodowa dosłownie, bo są tam obywatele różnych krajów, Żydzi i chrześcijanie. Ta Rada, która funkcjonuje już 15 rok, postanowiła na terenie poobozowym utworzyć centrum, w perspektywie tego, że więźniowie z biologicznych powodów, sami już działalnością public relations, ani oświatową, zajmować się nie będą, bo są to ostatnie lata ich życia. Jest teraz czas by pomyśleć co dalej. Dalej nie będzie już świadków. Dalej będzie tylko nauczanie, dokumenty, książki, wystawy. Ta działalność badawczo-oświatowa ma dotyczyć całej historii obozu w Auschwitz, a więc wszelkiej kategorii więźniów, różnej narodowości i wyznań oraz holokaustu, a raczej decyzji zgładzenia Żydów europejskich realizowanej częściowo w Auschwitz. Nas w Oświęcimiu interesować będzie utworzenie takiego centrum, które w oparciu o badaczy z Uniwersytetu Jagiellońskiego i Śląskiego, o ogromne archiwum, które gromadzone jest w muzeum, ma badać te problemy i przedstawić tę prawdziwą historię Europy. Dlaczego teraz? Dlatego, że okazja taka, że zebierze się około 40 głów państw dla upamiętnienia pewnego koszmarnego, ale niesłychanie ważnego, wydarzenia w historii Europy w XX wieku i to w zbiegu z rozszerzeniem Unii Europejskiej, i fakt pokoleniowego odchodzenia. Połowa członków rady to byli więźniowie i badacze nie-Polacy - obywatele Izraela, Stanów Zjednoczonych, Kanady, Francji, Niemiec - oraz Polacy z kraju i zagranicy. A ja jestem już 15 rok przewodniczącym tego ciała.


 
Według sondaży, Polacy chcą pamiętać o doświadczeniach drugiej wojny światowej. Rodzi się więc pytanie, czy o holokauście i antysemityzmie myślimy już tylko jako o historii?

Władysław Bartoszewski: Mamy pamiętać o tym, jako o historii. Ja należę do tych Polaków, choć najstarszych już dzisiaj czynnych publicznie, bo mam lat 83, należę do tych Polaków, którzy są gorącymi zwolennikami zbadania pełnej prawdy o historii i pamiętania o niej. Ale dlaczego wybierać z tego tylko antysemityzm? Należałoby także wybrać na przykład kultywowanie negatywnego stosunku do sprawców, czyli do Niemców. My nie stoimy na stanowisku, że kultywowanie prawdy jest kultywowaniem jakiś uczuć. Ono ma być kultywowaniem wiedzy. Jeżeli będziemy kultywować wiedzę, to będziemy wiedzieli, że decyzja państwa niemieckiego zaciążyła nad losami wielu narodów, w tym w bardzo dużym stopniu naszego narodu. Występujące obecnie nastawienia ksenofobiczne, niechęci wynikające z odmienności wyznaniowej, pochodzeniowej, czy tradycji kulturalnej, to zupełnie inne zagadnienie. Niemcy wyciągnęli z tego wnioski, bo po prostu półtora miliona ludzi wymordowali w Oświęcimiu.


 
Czy uważa pan Profesor, że my współczesnie wyciągnęliśmy wnioski z doświadczenia Auschwitz i innych obozów pracy i zagłady?

Władysław Bartoszewski: Ja nie wiem, czy myśmy je wyciągnęli. Myślę, że nadal mamy je wyciągać. Zachodzi potrzeba akcji oświatowej, wychowawczej, prowadzonej przez rodziny, ale nie wszystkie rodziny to potrafią, prowadzonej przez kościoły. Potrzeba także akcji, która będzie uprzytamniała nam, Europejczykom o prawdziwym wymiarze zagrożeń historii naszego wspólnego kontynentu. Historia ta odbywała się nie tylko w Polsce, bo na przykład ponad pół miliona Żydów wymordowano na Wschodzie, w województwach graniczących z dawnym Związkiem Radzieckim. Mówię o granicach przedwojennych. Robiły to oddziały policji niemieckiej, przy udziale lokalnych oddziałów ukraińskich, litewskich, estońskich i łotewskich. Niech oni sami ze swoją historią robią porządek. My tego za nikogo robić nie możemy, ani nikogo do tego nie wzywamy. My chcemy zbadać to wszystko, co tu się działo. Przypominam, nazwa centrum mówi: Międzynarodowe Centrum Badania Auschwitz i Holokaustu. W Auschwitz zginął ojciec Kolbe, polscy oficerowie, nauczyciele, lekarze, profesorowie, ludzie różnych poglądów, tylko dlatego, że byli polską inteligencją. Pierwsze transporty żydowskie były do tego ośrodka zagłady 26 marca 1942 roku, a obóz istaniał od 15 czerwca 1940 roku. Z tego wynika, że historia tego terenu, to nie tylko historia holokaustu. Choć ze względu na międzynarodowe odniesienie ona właśnie szczególnie zwraca uwagę. My jesteśmy zobowiązani w naszym kraju badać te rzeczy. Właśnie dlatego, że istnieje zainteresowanie tym fragmentem historii, to powinniśmy móc poznać różne jej oblicza.


Z profesorem Władysławem Bartoszewskim rozmawiała Sylwia Miszczak








Linki: http://wiadomosci.wp.pl/kat,1329,wid,6554812,wiadomosc.html
http://wiadomosci.wp.pl/gid,67913,galeriazdjecie.html
http://wiadomosci.wp.pl/kat,32558,wid,6560062,wiadomosc.html
http://www.auschwitz-muzeum.oswiecim.pl/
http://www2.reporter.edu.pl/europa_wg_auschwitz/kronika_reportaz/prace_studenckie/obiecalismy_sobie_ze_bedziemy_razem
http://wiadomosci.wp.pl/kat,32558,wid,6551740,wiadomosc.html
http://wiadomosci.wp.pl/kat,32558,wid,6562345,wiadomosc.html
http://wiadomosci.wp.pl/kat,32558,wid,6551713,wiadomosc.html
http://wiadomosci.wp.pl/kat,32558,raportSpecjalny.html

Yad Vashem, Jerusalem, is the Jewish people’s memorial to the murdered Six Million and symbolizes the ongoing confrontation with the rupture engendered by the Holocaust. Containing the world’s largest repository of information on the Holocaust, Yad Vashem is a leader in Shoah education, commemoration, research and documentation....